wtorek, 6 marca 2012

♥ 11 ♥

Szliśmy za rękę, przez alejki w parku w końcu doszliśmy do naszego miejsca i usiedliśmy na ławeczce.
- Valerie, ja cię naprawde przepraszam. Ale jakoś nie miałem okazji napisać do ciebie ani zadzwonić.
- Ale czy ja coś mówie?- Zaśmiałam się.- Przecież wiem że rodzina jest dla ciebie ważna i ci wybaczyłam.- Powiedziałam i oparłam głowę o jego ramię.
- Jesteś wspaniała.
- Dzięki. - Rozmawialiśmy jeszcze chwile i wstaliśmy. Ben podał mi rękę i poprowadził mnie na niewielki mostek, wzniesiony nad małym potoczkiem. Stanął przedemną i mnie do siebie przyciągnął, popatrzyłam mu w oczy. Bez problemu podniósł mnie trochę i namiętnie pocałował, po chwili oderwaliśmy się od siebie. Obydwoje byliśmy uśmiechnięci, bez słowa ruszyliśmy w kierunku bramki. Ben otworzył przedemną drzwi samochodu, wsiadłam i wyciągnęłam telefon.
- Hej Niki, zbieraj się my już jedziemy.-Powiedziałam.
- Dobra, już lece. Zadzwoń jak będziecie pod domem to wyjdę.
- Ok.- Rozłączyłam się.
[ ...] Po piętnastu minutach byliśmy już na miejscu. Puściłam sygnałka przyjaciółce.
- Erie... Nie jesteś zła ?
- Oczywiście że nie. Nawet nie mam za co być zła.
- No... Za moje zachowanie.
- Przestań. Nie jestem. - Powiedziałam spokojnie. W tym momęcie do auta wsiadła Nicol.
- Hej wam.
- Hej.- Powiedzieliśmy równo. Nicol zaczęła się śmiać.Ruszyliśmy w drogę do mojego domu.
- Ej... Musimy w końcu pójść gdzieś razem. Co ?- Powiedziała Niki.
- No jasne, może do kina?- Odpowiedział jej Ben.
- Valerie, kiedy masz wolny czas ?
- Jutro cały dzień z tobą zależy co będziemy robić.
- O! To może jutro, a tobie Ben pasuje ?- Nicol widocznie się już zaangażowała.
- Tak, jeśli wam nie będę przeszkadzał.
- Dobra to jutro idziemy na tą nową komedie, okej?
- Jasne. To Erie zadzwonie jutro do ciebie koło 15.
- Dobrze.
Zatrzymaliśmy się po moim domem, wszyscy wysiedliśmy.
- To ja zaczekam w środku na ciebie.- Powiedziała Nicol.
- Okej.- Odpowiedziałam do przyjaciółki zamykającej drzwi. Podeszłam do Bena i go mocno przytuliłam.
- Zapomniałam ci powiedzieć. Moi rodzice się bardzo do siebie znowu zbliżyli.- Uśmiechnęłam się szeroko.
- To dobrze. Mam nadzieje że przekonasz się do ojca.
- No tak, w końcu to moja rodzina.- Jak tylko skończyłam mówić zadzwonił telefon Bena.
- Przepraszam to Nate.- Odrazu odrzucił go.
- Odbierz. Może to coś ważnego.
- Nie wydaje mi sie.- Chciał mnie pocałować ale w tym momencie zadzwonił znów Nate. Zdenerwowany odebrał.
- Czego chcesz?!- warknął do słuchawki. Po chwili mina mu zrzedła. Popatrzyłam mu nie pewnie w oczy.
- Dobra, spakuj mnie za 10 minut będę.- Rozłączył się.
- Niestety nie będę mógł wam jutro towarzyszyć.
- Ale co się stało ?- Zapytałam.
- Powiem ci jak będzie po wszytskim.- Pocałował mnie pośpiesznie i wsiadł do auta. Otworzył jeszcze okno.
- Przepraszam.-Powiedział i odjechał. Oniemiała weszłam do domu.
- Valerie, co tak długo?- dobiegły mnie wołania Nicol z kuchni. Ściągnęłm kurtkę i buty. Usiadłam przy blacie kuchennym obok mamy i przyjaciółki.
- Zadzwonił jego brat, obydwaj byli bardzo zdenerwowani, musiał wyjechać.
- Spokojnie napewno nic się nie stało.- Pocieszyła mnie mama.


Sory że tak mało ale nie mam ochoty pisać. Myślałam o zawieszeniu bloga ale narazie się powstrzymałam.
Zapraszam narazie na mojego 2 bloga ; D
zdwochroznychswiatowjamy98.blogspot.com