piątek, 28 października 2011

♥ 4 ♥

Usiadł na ławce obok mnie i zaczął kartkować książkę. Po chwili zastanowienia się oddał mi moją własność.
-Wygląda na trochę zamieszaną.-Powiedział ukazując szklisto-białe zęby.
-Wcale nie. Jak przeczytasz kilka razy to zrozumiesz.- Zaśmiałam się. Zadźwięczał dzwonek, znów skupiona na jego wspaniałych rysach twarzy podskoczyłam, a on znów zaczął się ze mnie śmiać.
-Idziemy?- Zapytałam aby skończył się śmiać. Bez odpowiedzi wstał i udając że jest poważny powędrował za mną. Idąc pod moją salę wziął ode mnie torbę i zaczęliśmy rozmawiać o dzisiejszych lekcjach. Okazało się że znów mamy razem w-f. Zatrzymaliśmy się pod moją salą, szybkim i delikatnym ruchem położył moją torbę na ławce.
- Idę pod swoją sale bo zaraz będzie dzwonek.-Gdy skończył mówić zadzwonił dzwonek.
-Jesteś nie możliwy.
-Dziękuje. Do wf-u - Odwrócił się i poszedł w kierunku swojej klasy. Sięgnęłam po torbę i weszłam w boczny korytarz gdzie czekała już moja klasa.
-Hej wszystkim.- Powiedziałam i pomachałam do wszystkich. Oni w odpowiedzi przyjaźnie się uśmiechneli. Wszyscy oprócz Lauren, i jej przyjaciółeczek. Nie miałam czasu na dłuższe rozmyślania, ponieważ nauczycielka angielskiego pani Tores. Lekcja przebiegła wyjądkowo szybko i bez przeszkód, wychodząc z sali Ben stał już pod drzwiami mojej sali.
-Zadziwiasz mnie.- Zaśmiałam się do niego. Nagle poczułam udeżenie w ramie, szybko odwróciłam głowę, zobaczyłam zdenerwowaną Lauren.
-A tej co znowu?- Zapytał Ben.
-Zazdrość ją chyba zrzera, bo to ja się z tobą koleguje a nie ona.
-Oj tam, oj tam.- Powiedział tylko i złapał mnie w pasie. Poszliśmy na sale gim nastyczną, odprowadził mnie pod same drzwi mojej szatni.
-To o której mam po ciebie przyjechać ?-Zapytał.
-Koło 18. Ok?
-Yhm.- Mrukną-Do zobaczenia na sali.
Weszłam do swojej szatni i wybuchnęłam śmiechem Lauren w twarz,która wszystko podsłuchała.
-Lauren nie wolno podsłuchiwać-Powiedziałam przez śmiech.
-Val nie dokuczaj jej- powiedziała ze śmiechem Nicol.
-Czyli idziesz z boskim Benem na dyskotekę?-Zapytała Nicol.
-Tak, dokładnie. Chcesz się z nami zabrać?
-Ymm. Nie będe wam przeszkadzać.-Zachichotała jak mały chochlik.
Przebrałam się w strój sportowy składający się z białego topu i czarnych spodenek. Ogniste włosy związałam w luźnego koka i wyszłam z Niki za rękę z szatni. Śmiejąc się weszłyśmy na sale, gdzie stał już Ben.
-Przedstawisz mnie?- zapytała szeptem Nicol.
-Jasne, chodź.- Pociągnęłam ją za sobą w jego kierunku.
-Ben, To Nicol. Nicol to Ben.- Podali sobie ręce i stanęli po obu moich stronach. Nauczyciel przyszedł na sale. Na lekcji wf-u graliśmy w hokeja. Wykożystując moje umiejętności w grze, faulowałam Lauren ile się tylko dało.




Mam nadzieje że dyskotekę opisze jutro lub pojutrze ; D
JUTRO DO KINA Z MAJECZKĄ ; **<33
Licze na komentarze  ; D



środa, 26 października 2011

♥ 3 ♥

Obudziłam się o 6.15. wstałam powoli z łóżka i poszłam do łazienki. Zmyłam z siebie wczorajszy brud, zawinęłam się w ręcznik i udałam się do garderoby. Szybko założyłam biały top i spódnice w kwiatki z wysokim stanem oraz białe baleriny. Tak ubrana zbiegłam po schodach do kuchni, zjadłam  szybko śniadanie, i wyszłam z domu. Wsiadłam do samochodu i pojechałam pod szkołę. Nie wiedząc która godzina poszłam do szatni, gdy wyciągnełam telefon z kieszeni spódnicy przeraziłam się. Dochodziła dopiero 7 a ja miałam na 8. Usiadłam na ławce w szatni i wyjęłam z torby ulubioną książke. Otworzyłam książkę i pogrążyłam się w lekturze. Nagle rozległ się dźwięk uderzających męskich butów o podłogę. Uniosłam lekko głowę aby zobaczyć kto to.
-Cześć Valerie. Co czytasz?- To był Benjamin, jego anielska twarz rozjaśniła poszarzałą szatnie.
-Hej. "Krwawy fiolet". -Odpowiedziałam zamykając książke.
-Mogę zobaczyć ?
-Jasne.-Podałam mu książke. Zmierzył książkę wzrokiem i odwrócił ją tyłem, i zaczął czytać zapowiedź.



Sory że tak mało ale nie mam nastroju. ; ( postaram się w szybkim czasie coś dopisać bo póki co mam własne problemy .

Dziękuje wszstkim którzy pomogli mi w moich trudnych chwilach . Kocham Was <3

"Zostaw Frajera dla jakiegoś bohatera " : **
avril - Smile : D

sobota, 8 października 2011

♥ 2 ♥

Reszta biologii przebiegła w ciszy. Pan Betner prowadził jak zawsze nudną lekcje, a Ben nie odezwał się już  do mnie ani razu przez resztę lekcji. Pięć minut później zadźwięczał dzwonek na przerwę.
-Valerie śpieszysz się bardzo ?-Zapytał gdy chowałam książki do torby.
-Eee. Nie a o co chodzi?- zapytałam prostując się.
-Pokażesz mi gdze jest sala gimnastyczna?
-Masz teraz Wf?-zapytałam. W odpowiedzi pokiwał tylko głową i wyszliśmy z sali.
-Czyli mamy razem więcej niż jedną lekcje.-Uśmiechnełam się. Szliśmy razem przez korytarz szkolny, czułam na sobie wzroki zazdrosnych dziewczyn ze szkoły.
-Nie przejmuj się nimi Erie.- Uśmiechną się czarująco, odwzajemniłam uśmiech,ale czułam że w moim wydaniu to wyglądało gorzej. Weszliśmy na blok sportowy, i udaliśmy się w kierunku szatni sportowych, zanim wszedł do swojej szatni puścił do mnie oczko i znikną za drzwiami. Uradowana weszłam do swojej i sięgnełam po torbę. Wyciągnełam z niej strój sportowy który składał się z żółtych spodenek i luźnej czrnej koszulki. Czym prędzej przebrałam się i poszłam na sale sportową. Nauczyciela jeszcze nie było więc stanełam oparta o ściane. Chłopcy jak małe dzieci biegali po parkiecie zabierając sobie piłke. Wtedy na sale wszedł Benjamin, jego uroda rozświetliła sale gimnastyczną.
-Ślicznie wyglądasz.-Szepną nagle ktoś mi do ucha. Obejrzałam się, stał za mną Adam, chłopak który od dawna się we mnie bujał. Nagle poczułam dotyk na mojej lewej ręce, Adamowi zrzedła mina i odsuną się ode mnie. Zdezorientowana popatrzyłam na osobe trzymającą mnie za ręke. To był Ben, popatrzyłam na niego pytająco ale on tylko się uśmiechną do mnie  i poprowadził na zbiórkę. Na Wf-ie graliśmy w siatkę, byłam w drużynie z Benem, Nicol, Daniele i Justinem. Przeciwko Adamowi, Laurze, Noah, Jayden i Klarze. Gra była wyrównana bo Lauren starała się tylko dobrze wyglądać dla Bena. Nie powiem zazdrość zrzerała mnie od środka.
-Nie przejmuj się.-Powiedział Ben obejmując mnie w pasie. Poczułam jak oblewa mnie fala gorąca.
-Widzisz teraz jestem przez ciebie czerwona.-Udałam naburmuszoną. Po zakończeniu meczu przebrałam się i poszłam na reszte lekcji. Po zakończonych zajęciach poszłam na parking gdzie stał mój samochód. Oparty o jego maske stał Benjamin.
-A ty co tu robisz?-Zapytałam nie udając ździwienia.
-Czekam na ciebie.I mam do ciebie pytanie.
-No to pytaj.
-Ymm. Jutro jest ta dyskoteka i chciałbym wiedzieć czy mam po ciebie przyjechać, bo pomyślałem czy pójdziemy razem.
-No jasne przyjedź po mnie około 19.
-Oki. To miłego dnia.-Uśmiechną się i poszedł czym prędzej do swojego samochodu.
Wsiadłam do samochodu, mój samochód zawarczał jak puma. Wyjechałam z parkingu i pojechałam do domu.
-Cześć mamo !- Krzyknełam stojąc w  drzwiach.Nikt nie odpowiadał więc weszłam dalej, rzuciłam torbę na środek przedpokoju.
-Mamo jesteś ?!-Spróbowałam ponownie. Weszłam do kuchni ale jej tam nie było, na blacie leżała biała kartka zdobiona charakterystycznym dla mnie pismem mojej mamy.
"Valerie
Przykro mi że Cie nie uprzedziłam o moim wyjeździe, ale nie miałam zbyt dużo czasu na wyjaśnienia.
Dzwoniła babcia musiałam do niej pojechać, podobno twój tato chce się z Tobą skontaktować.
Ale narazie to nic pewnego więc prosze Cię nie przejmuj się tym za bardzo.
Jeśli uda mi się z nim skontaktować zadzwonie.
Kocham Cię
Emily"
"Mój tato?" pomyślałam nigdy go nie widziałam ani się ze mną nie próbował skontaktować. Gdy tylko dowiedział się że moja mama jest ze mną w ciąży porzucił ją. Ale teraz po 16 latach chce się ze mną skontaktować ? Wydało mi się to nieco dziwne. Podgrzałam sobie obiad, próbując nie zaprzątać sobie tym głowy. Po zjedzeniu obiadu chwyciłam torbę i poszłam do siebie do pokoju. Odrabiając zadanie nie mogłam się skupić, zrobiłam je szybko więc chwyciłam mp4 i założyłam dresy i wyszłam z domu. Zamkneła dom i wsiadłam  do auta. Wyjechałam poza miasto i zaparkowałam przy lesie który doskonale znałam, bywałam tam w dzieciństwie z mamą, to tam zawsze mówiłam jej o moich problemach, dom zawsze był jakiś taki dla mnie nie przyjemny przytłaczający... Włożyłam słuchawki do uszu i pobiegłam leśną dróżką. Biegnąc coraz głębiej w las myślałam tylko o Benie. Poczułam jak telefon wibruje mi w kieszeni, wyciągnełam słuchawki z uszu "Numer nie znany " wyświetlilło się na ekranie, odebrałam telefon.
-Valerie Green przy telefonie , z kim mam przyjemność ?  
-Valerie? To ja Emily. Gdzie ty jesteś ?-zapytała mama.
-Biegam w lesie, a o co chodzi? Skontaktowałaś się z tatą ?
-Właśnie w tej sprawie dzwonie, Pan Roberts mówił że widział go u nas w mieście. Val ? Jesteś tam ?!
-Tak jestem... I co ja mam teraz zrobić ? -zapytałam zmieszana.
-Jak najszybciej wróć do domu ja jutro już powinnam być.
-Ale mamo z kąd możesz wiedzieć że ma wobec mnie złe zamiary. Przecież jestem jego córką, może chce poprostu się ze mną spotkać, porozmawiać czy coś .
-Valerie. Ja nie jestem pewna ale zawsze trzeba uważać, wracaj szybko do domu i nie marudź !
-Okej już wracam. Kocham cię. I wracaj szybko do mnie.
-Ja ciebie też kocham. Do jutra skarbie. A i nie zapomnij pójść do Pana Robertsa upewnić go że już jesteś.
-Pa.- zakończyłam rozmowe szybko. Ruszyłam szybkim tempem do auta, po pół godziny siedziałam już w domu na kanapie. Wziełam szybki prysznic i oglądałam tv. Nadchodził wieczór więc poszłam do swojego pokoju. Położyłam się na łóżku i usnełam.


I don't care ; **
For my Nela < 33
Dawno nie pisałam ale tylee sie wydarzyło w moim życiu ; )) oczywiście radosnego . 

dzięki za przeczytanie ; * Jamy98