Reszta biologii przebiegła w ciszy. Pan Betner prowadził jak zawsze nudną lekcje, a Ben nie odezwał się już do mnie ani razu przez resztę lekcji. Pięć minut później zadźwięczał dzwonek na przerwę.
-Valerie śpieszysz się bardzo ?-Zapytał gdy chowałam książki do torby.
-Eee. Nie a o co chodzi?- zapytałam prostując się.
-Pokażesz mi gdze jest sala gimnastyczna?
-Masz teraz Wf?-zapytałam. W odpowiedzi pokiwał tylko głową i wyszliśmy z sali.
-Czyli mamy razem więcej niż jedną lekcje.-Uśmiechnełam się. Szliśmy razem przez korytarz szkolny, czułam na sobie wzroki zazdrosnych dziewczyn ze szkoły.
-Nie przejmuj się nimi Erie.- Uśmiechną się czarująco, odwzajemniłam uśmiech,ale czułam że w moim wydaniu to wyglądało gorzej. Weszliśmy na blok sportowy, i udaliśmy się w kierunku szatni sportowych, zanim wszedł do swojej szatni puścił do mnie oczko i znikną za drzwiami. Uradowana weszłam do swojej i sięgnełam po torbę. Wyciągnełam z niej strój sportowy który składał się z żółtych spodenek i luźnej czrnej koszulki. Czym prędzej przebrałam się i poszłam na sale sportową. Nauczyciela jeszcze nie było więc stanełam oparta o ściane. Chłopcy jak małe dzieci biegali po parkiecie zabierając sobie piłke. Wtedy na sale wszedł Benjamin, jego uroda rozświetliła sale gimnastyczną.
-Ślicznie wyglądasz.-Szepną nagle ktoś mi do ucha. Obejrzałam się, stał za mną Adam, chłopak który od dawna się we mnie bujał. Nagle poczułam dotyk na mojej lewej ręce, Adamowi zrzedła mina i odsuną się ode mnie. Zdezorientowana popatrzyłam na osobe trzymającą mnie za ręke. To był Ben, popatrzyłam na niego pytająco ale on tylko się uśmiechną do mnie i poprowadził na zbiórkę. Na Wf-ie graliśmy w siatkę, byłam w drużynie z Benem, Nicol, Daniele i Justinem. Przeciwko Adamowi, Laurze, Noah, Jayden i Klarze. Gra była wyrównana bo Lauren starała się tylko dobrze wyglądać dla Bena. Nie powiem zazdrość zrzerała mnie od środka.
-Nie przejmuj się.-Powiedział Ben obejmując mnie w pasie. Poczułam jak oblewa mnie fala gorąca.
-Widzisz teraz jestem przez ciebie czerwona.-Udałam naburmuszoną. Po zakończeniu meczu przebrałam się i poszłam na reszte lekcji. Po zakończonych zajęciach poszłam na parking gdzie stał mój samochód. Oparty o jego maske stał Benjamin.
-A ty co tu robisz?-Zapytałam nie udając ździwienia.
-Czekam na ciebie.I mam do ciebie pytanie.
-No to pytaj.
-Ymm. Jutro jest ta dyskoteka i chciałbym wiedzieć czy mam po ciebie przyjechać, bo pomyślałem czy pójdziemy razem.
-No jasne przyjedź po mnie około 19.
-Oki. To miłego dnia.-Uśmiechną się i poszedł czym prędzej do swojego samochodu.
Wsiadłam do samochodu, mój samochód zawarczał jak puma. Wyjechałam z parkingu i pojechałam do domu.
-Cześć mamo !- Krzyknełam stojąc w drzwiach.Nikt nie odpowiadał więc weszłam dalej, rzuciłam torbę na środek przedpokoju.
-Mamo jesteś ?!-Spróbowałam ponownie. Weszłam do kuchni ale jej tam nie było, na blacie leżała biała kartka zdobiona charakterystycznym dla mnie pismem mojej mamy.
"Valerie
Przykro mi że Cie nie uprzedziłam o moim wyjeździe, ale nie miałam zbyt dużo czasu na wyjaśnienia.
Dzwoniła babcia musiałam do niej pojechać, podobno twój tato chce się z Tobą skontaktować.
Ale narazie to nic pewnego więc prosze Cię nie przejmuj się tym za bardzo.
Jeśli uda mi się z nim skontaktować zadzwonie.
Kocham Cię
Emily"
"Mój tato?" pomyślałam nigdy go nie widziałam ani się ze mną nie próbował skontaktować. Gdy tylko dowiedział się że moja mama jest ze mną w ciąży porzucił ją. Ale teraz po 16 latach chce się ze mną skontaktować ? Wydało mi się to nieco dziwne. Podgrzałam sobie obiad, próbując nie zaprzątać sobie tym głowy. Po zjedzeniu obiadu chwyciłam torbę i poszłam do siebie do pokoju. Odrabiając zadanie nie mogłam się skupić, zrobiłam je szybko więc chwyciłam mp4 i założyłam dresy i wyszłam z domu. Zamkneła dom i wsiadłam do auta. Wyjechałam poza miasto i zaparkowałam przy lesie który doskonale znałam, bywałam tam w dzieciństwie z mamą, to tam zawsze mówiłam jej o moich problemach, dom zawsze był jakiś taki dla mnie nie przyjemny przytłaczający... Włożyłam słuchawki do uszu i pobiegłam leśną dróżką. Biegnąc coraz głębiej w las myślałam tylko o Benie. Poczułam jak telefon wibruje mi w kieszeni, wyciągnełam słuchawki z uszu "Numer nie znany " wyświetlilło się na ekranie, odebrałam telefon.
-Valerie Green przy telefonie , z kim mam przyjemność ?
-Valerie? To ja Emily. Gdzie ty jesteś ?-zapytała mama.
-Biegam w lesie, a o co chodzi? Skontaktowałaś się z tatą ?
-Właśnie w tej sprawie dzwonie, Pan Roberts mówił że widział go u nas w mieście. Val ? Jesteś tam ?!
-Tak jestem... I co ja mam teraz zrobić ? -zapytałam zmieszana.
-Jak najszybciej wróć do domu ja jutro już powinnam być.
-Ale mamo z kąd możesz wiedzieć że ma wobec mnie złe zamiary. Przecież jestem jego córką, może chce poprostu się ze mną spotkać, porozmawiać czy coś .
-Valerie. Ja nie jestem pewna ale zawsze trzeba uważać, wracaj szybko do domu i nie marudź !
-Okej już wracam. Kocham cię. I wracaj szybko do mnie.
-Ja ciebie też kocham. Do jutra skarbie. A i nie zapomnij pójść do Pana Robertsa upewnić go że już jesteś.
-Pa.- zakończyłam rozmowe szybko. Ruszyłam szybkim tempem do auta, po pół godziny siedziałam już w domu na kanapie. Wziełam szybki prysznic i oglądałam tv. Nadchodził wieczór więc poszłam do swojego pokoju. Położyłam się na łóżku i usnełam.
I don't care ; **
For my Nela < 33
Dawno nie pisałam ale tylee sie wydarzyło w moim życiu ; )) oczywiście radosnego .
dzięki za przeczytanie ; * Jamy98
Nie powiem, całkiem ciekawe, ale jest za dużo powtórzeń i wiesz raczej w książce nie używa się takiego potocznego języka, chodzi o to 'zabujany' lepiej by było gdybyś to zmieniła na 'zakochany'. Mogę wiedzieć ile masz lat?
OdpowiedzUsuńaktualnie 13.5 w marcu 14 dopiero sie kształce x d dzięki za wszelkie rady postaram sie poprawic ; D
OdpowiedzUsuń